GENDER CIOTKA MAGDALENA ŚRODZINA

 

 

ŚRODZINA MAGDALENA PROFESOR ETYKI

Ileż trzeba mieć tupetu, jak trzeba być cyniczną, żeby pisać list do Papieża będąc w stałej, wojowniczej postawie przeciwko Kościołowi katolickiemu.Magdalena Środa, podobnie jak inna, wielka przeciwniczka Kościoła, Joanna Senyszyn,  jest zdeklarowaną ateistką. Nie raz dawała temu wyraz. Nagle jej  rozbuchane ego popchnęło ją do bezczelnej uzurpacji.

W imię jakiejś, nieokreślonej bliżej części kobiet, kazało jej złożyć donos do papieża Franciszka I  na Kościół  katolicki w Polsce. Poprzez prymitywny tani rozgłos próbuje wymusić, aby Ojciec Święty przyjął ją w Watykanie. Po to, żeby mogła tam  wykłócać się o swoje ateistyczne idee. Ignorując całkowicie, że Kościół, jeśli chce zachować  fundamenty swojego światopoglądu,  musi programowo być przeciwny ideom, które forsuje. Jej zuchwałość zdumiewa tym bardziej, że zarzuty jakie wysuwa wobec Kościoła przybierają niekiedy absurdalny wymiar. Co, swoją drogą, nie świadczy dobrze o jej zdrowym rozsądku. Blisko 10 lat temu Magdalena Środa zarzuciła polskiemu Kościołowi, że przyczynia się do stosowania przemocy wobec kobiet. Mianowicie, jej zdaniem, istnieją pośrednie związki między Kościołem a przemocą poprzez kulturę nasyconą religią. Winą Kościoła jest to, że nie sprzeciwia się przemocy wobec kobiet. To prawie tak, jakbyśmy mówili, że teatr przyczynia się do przemocy wobec kobiet, bo nie występuje przeciwko tej społecznej i kulturowej patologii. Po raz kolejny, na przykładzie Środy, potwierdza się reguła, że tytuły naukowe nie czynią z człowieka mędrca. Podoba mi się delikatna kpina wyrażona przez prof. Jacka Bartyzela, który napisał, że  „świat wstrzymał oddech”, kiedy dowiedział się o liście Środy.

Środa, niby profesor filozofii, niby „etyczka”, jakże daleko odeszła od fundamentów swojego zawodu. Żyje doraźną chwilą,  stając się „ni psem ni wydrą”. Ni to filozofem ni to działaczką polityczną. Wywodząc się ze środowiska lewicowego (nie chcę pisać postkomunistycznego, bo specjaliści w „Gazecie Wyborczej” podpowiedzą jej natychmiast, żeby podała mnie do sądu), chce zaciągnąć siłą – można powiedzieć przemocą – do ateistycznej, wysterylizowanej od świata wyższych wartości, Zachodniej Europy bez podziału społeczeństwa na płcie. Wskażmy jej rodowód intelektualny, w którym jest jej miejsce i w którym się najlepiej czuje. Świetnie obrazuje to zdjęcie z jakiejś publicznej debaty, na którym siedzi obok profesora Zygmunta Baumana. Czyżby nie wyrzekała się całkowicie tradycji, powikłanych korzeni? Przypomina mi profesora Jana Hartmana w spódnicy. Wiele wskazuje na to, że obydwoje oni łączą status profesorów uniwersytetu z realnymi pożądaniami zajęcia znaczącej pozycji w świecie polityki. Jest to oczywisty rozdźwięk między oficjalnym szyldem zawodowym, a rzeczywistymi intencjami obydwojga tzw. etyków.

Prof. Środzie ani jej listowi nie poświęciłbym ani jednego słowa, bo ani pani profesor ani jej list nie są tego warci. Piszę tylko dlatego, że zadziwiającą postawę zachowują media. Bezkrytycznie i bezrefleksyjnie dmą w surmy na temat listu prof. Środy. Nie dostrzegają mizeroty i miałkości jej przedsięwzięcia. To w tej sprawie jest dla mnie szokujące.

Dokumenty, źródła, cytaty:

http://wpolityce.pl/artykuly/68477-jerzy-jachowicz-cynizm-i-uzurpacja-tzw-etyczki-magdalena-sroda-przypomina-mi-profesora-jana-hartmana-w-spodnicy

 

Tekst ukazał się na portalu SDP.PL.