Według Kurek to Polacy nosili żydowskie opaski z gwiazdą Dawida

 

 

 

                   

                  OD ŻYDOBOLSZEWIZMU DO ŻYDOBANDERYZMU

                    KŁAMSTWA HISTORYCZNE TZW. EWKI KUREK

 

 

EWKA KUREK - ANTYPOLSKIE LOBBY ŻYDOWSKIE

 

Dr Ewa Kurek historyczka monotematyczna zajmująca się wyłącznie stosunkami żydowsko-polskimi, w sposób niewybredny zaatakowała pisarzy polskich Waldemara Łysiaka i Aleksandra Szumańskiego, którzy w swoich publikacjach piętnują poczynania historycznego zbrodniczego banderyzmu - band mordujących obywateli polskich na Kresach II Rzeczypospolitej, jak również neobanderyzmu, panoszącego się na graniczącej z Polską Ukrainie, przede wszystkim w osobie prezydenta Ukrainy Walzmana (Petro Poroszenki). Patrz http://www.kongresprwdzplamrk.com/ArticleDetails.aspx?id=22927

 

http://radio.radiopomost.com/publicystyka/3581-banderowska-szkola-klamstwa-z-ewa-kurek-i-ukrainska-gazeta-w-tle

 

EWA KUREK ZWOLENNICZKA STRONNICTWA AMERYKAŃSKO - ŻYDOWSKIEGO I KÓŁ

                               BANDEROWSKICH W POLSCE.

 

To tego amerykańskiego, żydowskiego antypolskiego towarzystwa, dołączyła "polska historyk" Ewa Kurek szkalująca niewybrednymi kłamstwami historycznymi i pomówieniami personalnymi na łamach „Warszawskiej Gazety” ; 3-9 X 2014, Waldemara Łysiaka i Aleksandra Szumańskiego, 84 letniego świadka historii ze Lwowa.

Ewa Kurek, monotematyczna pisarka o stosunkach polsko-żydowskich, dołączyła do źródeł ataków neobanderowskich nacjonalistów ukraińskich kierowanych przez żydowskiego prezydenta Ukrainy Walzmana - (Petro Poroszenki), żądających dla Polaków "drugiego Katynia" i twierdzących: "myśmy za mało was polskije sobaki (psy) powywieszali".

Taką ahistoryczną postawą Ewa Kurek, nie bacząc na odrodzony na Ukrainie neobanderyzm, neguje historyczne zbrodnie ukraińskich nacjonalistów OUN -UPA dokonane na 200 tysiącach Polakach, Żydach, Niemcach, Rosjanach, Ormianach, Czechach, Ukraińcach i innych obywatelach II RP.

 

 

EWA KUREK - KOMENTARZ MIECZYSŁAWA SYLWESTRA KAZIMIERZAKA

            OD ŻYDOBOLSZEWIZMU DO ŻYDOBANDERYZMU

 

Mieczysław Sylwester Kazimierzak https://www.facebook.com/mieczsilver?fref=ts

 „Ewa Kurek, mająca swoją stronę na facebook, wszystko wskazuje, że okazuje się być zwolenniczką STRONNICTWA AMERYKAŃSKO - ŻYDOWSKIEGO.

Swoistym testem był jej stosunek do Feliksa Konecznego i jego książki "CYWILIZACJA ŻYDOWSKA”.

"Nie  można również wykluczyć, że będzie polskie zbliżenie STRONNICTWA AMERYKAŃSKO-ŻYDOWSKIEGO i PRUSKIEGO w ramach podziału jakiego dokonał Stanisław Michalkiewicz.

To może dokumentować zdolność do przewrotności wpisaną w CYWILIZACJĘ PODWÓJNEJ MORALNOŚCI to jest od ŻYDOBOLSZEWIZMU do ŻYDOBANDERYZMU. Można jeszcze dodać, że to w ramach handlowania wojną i pokojem".

 

EWA KUREK ŻYDOWSKA MONOTEMATYCZNA PUBLICYSTKA I AUTORKA

                                 AHISTORYCZNYCH KSIĄŻEK

Ewa Kurek, żydowska monotematyczna b. publicystka „Warszawskiej Gazety” w sprawie stosunków polsko – żydowskich na przestrzeni dziejów i współcześnie, jest zarazem orędowniczką stronnictwa amerykańsko żydowskiego t. zw. lobby żydowskiego w USA, antypolskiego od zarania, żądającego m.in. od Polski, jak wspomniałem, 65 miliardów dolarów amerykańskich tytułem restytucji mienia pożydowskiego po II wojnie światowej.

Na stronie internetowej "Światowego Kongresu Żydów" został zamieszczony artykuł Menachema Rosensafta, nowojorskiego prawnika, wzywający Amerykanów pochodzenia żydowskiego do bojkotu Polski, polegającego na wstrzymaniu wydawania dolarów w Polsce, ponieważ nie została dotąd rozwiązana kwestia restytucji w Polsce mienia żydowskiego.

Szef tej organizacji Michael Schneider uważa jednak, że najpierw należy prowadzić w tej sprawie rokowania z polskim rządem, czyli domyślnie dopiero potem bojkotować Polskę.

Mamy nadzieję na szybkie i pomyślne decyzje rządu polskiego w sprawie uchwalenia odpowiedniej ustawy o restytucji mienia żydowskiego w Polsce, tym bardziej, iż problem ten wisi nad Polską od czasu zakończenia II wojny światowej – przekonuje Schneider.

Takie argumenty przedstawił oficjalnie kilka tygodni temu Światowy Kongres Żydów. Stanowisko tej wpływowej organizacji poparł również rząd Stanów Zjednoczonych wzywając oficjalnie polskie władze do restytucji mienia żydowskiego.

Całkowicie zostały zignorowane ustalenia, iż restytucja mienia pozostawionego w Polsce przez osoby, które później otrzymały obywatelstwo amerykańskie została uregulowana przez układ z 16 lipca 1960.

Stroną zobowiązaną do zaspokojenia roszczeń obywateli amerykańskich wobec rządu polskiego, pochodzących sprzed tej daty jest rząd amerykański.

Obowiązki państwa polskiego do restytucji mienia utraconego przez obywateli polskich na terenie przejętych przez Litwę, Białoruś i Ukrainę terenów II Rzeczypospolitej zostały określone w Układach republikańskich z 1944 roku.

W tej sytuacji niegodne jest, aby taka osoba jak Ewa Kurek, sprzyjająca antypolskim interesom Żydów amerykańskich, publikowała w Polsce na łamach patriotycznej „Warszawskiej Gazety”, lobbując jednocześnie na rzecz antypolonizmu amerykańskich Żydów i banderowskiej Ukrainy.

Oczekuję zajęcia odpowiedniego stanowiska przez redaktora naczelnego „Warszawskiej Gazety” Pana Piotra Bachurskiego, osoby znanej ze swojego patriotyzmu. Takie stanowisko zajęły również środowiska kresowe, w tym redakcja "Kresowego Serwisu Informacyjnego", którego jestem współredaktorem.

 

BANDERYZM WSPÓŁCZESNY NA UKRAINIE - EWA KUREK W ATAKU NA WALDEMARA ŁYSIAKA

 

Patrz http://aleksanderszumanski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1261&Itemid=2

 

 

 

 

NOWE "CAMPO DI FIORI" EWY KUREK

 

Oszczerstwem wobec Polaków nazwał prof. Stanisław Trepka wiersz Miłosza „Campo di Fiori”, w którym ten poeta szydzi z nas, że podczas okupacji, gdy Niemcy mordowali Żydów w getcie warszawskim, to Polacy beztrosko, przy muzyce bawili się na karuzeli obok getta.

Trepka podaje fakty i to liczne, że sytuacja wyglądała odwrotnie niż podaje Miłosz, bo chociaż karuzela należała do folksdojcza, to w czasie walk w getcie była nieczynna, a opór zbrojny getta był możliwy dzięki zaopatrzeniu w broń przez polskie podziemie.

Tysiące Żydów uciekających z getta uratowali Polacy, narażając życie własne i rodzin. Prawdę tę potwierdzają opracowania naukowe o okupacyjnej Warszawie Tomasza Szaroty.

 

I dalej Ewa Kurek pisze:

 

W pierwszych latach wojny Polacy w Warszawie żyli w ciągłym strachu przed łapankami i egzekucjami. A Żydzi w getcie się bawili. Mieli co świętować. W końcu żyli w "autonomicznej prowincji", którą wynegocjowali od Niemców.

Do takich wniosków doszła "historyczka" Ewa Kurek.

Ewa Kurek zawarła swe ustalenia w książce „Poza granicą solidarności. Stosunki polsko-żydowskie 1939-1945” wydanej w tym roku przez Wyższą Szkołę Umiejętności w Kielcach, gdzie autorka wykłada.

Doszła do nich - pisze - analizując przede wszystkim żydowskie źródła: wspomnienia, kroniki i relacje.

Najczęściej powołuje się na Adama Czerniakowa, prezesa Judenratu - Żydowskiej Rady Starszych w getcie warszawskim - i kronikę Emanuela Ringelbluma - twórcy konspiracyjnego archiwum w getcie.

Zwłaszcza dzienniki - uważa - „nie pozostawiają cienia wątpliwości”, że getta„w istocie rzeczy były zbudowanymi w latach 1939-1942 przez polskich Żydów za zgodą okupujących polskie ziemie Niemców autonomicznymi prowincjami żydowskimi”.

Żydzi „po raz pierwszy od ponad dwóch tysięcy lat zbudowali zręby struktur żydowskiej państwowości”.Są to oczywiste kłamstwa historyczne, ponieważ getta niemieckie w okupowanej Polsce Niemcy jedynie ogrodzili od tzw. stron aryjskich miast i miasteczek murami, zasiekami, lub ogrodzeniami. Żadnego budowania gett w okupowanej Polsce nie było! Getta skupiające ludność polską pochodzenia żydowskiego zamieszkiwały osoby w istniejących budynkach (kamienicach).

Według Kurek w pierwszych latach okupacji najbardziej zagrożeni byli Polacy, Żydzi zaś delektowali się „autonomiami i izolacją gett".

Jest oczywiste to następne kłamstwo Kurek, ponieważ Żydzi stłoczeni w kamienicach oddzielonych od części aryjskiej zasiekami, czy też murami, nie posiadali podstawowych środków do życia i byli pałowani niemiłosiernie przez policję żydowską powołaną przez Judenraty (gminy żydowskie), nie mogli więc "delektować się autonomiami i izolacją gett"

Głodnych wprawdzie i chłodnych, ale z wolną sobotą, żydowskimi tramwajami, własną pocztą, policją teatrami, restauracjami”; „na przełomie 1941/1942 roku czuli się za wzniesionymi przez siebie murami bezpiecznie i otwarcie mówili:

"Nie chcemy zbratania z Polakami”,co stanowi następne historyczne kłamstwo, ponieważ Polskie Państwo Podziemne wspomagało Żydów w gettach, nie tylko jedzeniem, ale też i bronią przed wybuchem powstania w getcie.

W latach 1939-42 Warszawa poza gettem „była ponura i smutna. Żyła w niej ludność zaszczuta niemieckimi łapankami, egzekucjami i wywózkami do obozów koncentracyjnych”.

 

NASTĘPNE KŁAMSTWA EWY KUREK

 

Kurek cytuje "Kronikę warszawskiego getta " Emanuela Ringelbluma:

„W "Melody Palace" odbyła się zabawa karnawałowa z konkursem na najpiękniejsze nogi. Getto tańczy”; „Policjanci żydowscy (...) wypełniają najelegantsze lokale (w towarzystwie) pięknych kobiet. (...) Ich eleganckie, lśniące, wysokie buty oficerskie imponują - jak widać - kobietom”(zapis z 1941 r.).Tyle Kurek. A co naprawdę pisze m.in. Emanuel Ringelblum:

 

EMANUEL RINGELBLUM "POLICJA" "KRONIKA WARSZAWSKIEGO GETTA" STR. 429

 

"Policja żydowska miała bardzo złą opinię jeszcze przed wysiedleniem.

Dno podłości osiągnęła ona jednak dopiero w czasie wysiedlenia.

Nie padło ani jedno słowo protestu przeciwko odrażającej funkcji, polegającej na prowadzeniu swoich braci na rzeź. Policja była duchowo przygotowana do tej brudnej roboty i dlatego gorliwie ja wykonywała. Obecnie mózg sili się nad rozwiązaniem zagadki: jak to się stało, że Żydzi - przeważnie inteligenci, byli adwokaci - sami przykładali rękę do zagłady swych braci.

Jak doszło do tego, że Żydzi wlekli na wozach dzieci i kobiety, starców i chorych, wiedząc, że wszyscy idą na rzeź - zło które dopomogło im wymordować 300 tysięcy Żydów".

Tak według Kurek wyglądała "zabawa karnawałowa w "Melody Palace" z konkursem na najpiękniejsze nogi.

Hańba dla tej pani.

  

DZIECI KONAŁY NA ULICACH

 

Ewa Kurek pisze, jakby poza jej świadomością pozostawało, jak wyglądało życie w gettach. Tylko mimochodem wspomina o "nieludzkich warunkach bytowych" w getcie łódzkim.

 

Emanuel RIngelblum"

 

"Kiedy 16 listopada 1940 r. władze okupacyjne zamknęły getto w Warszawie, na jego obszarze (ok. 307 ha) znalazło się ok. 450 tys. Żydów ze stolicy i okolicznych miejscowości. Do lata 1942 r. z głodu, chorób i wyczerpania zmarło 100 tys. jego mieszkańców.

Na miesięczne kartki aprowizacyjne można było kupić na osobę zaledwie 2,5 kg chleba, ok. 20 dkg cukru, czasem - brukiew, ziemniaki, mydło.

By przeżyć, trzeba było mieć dodatkowe jedzenie - najczęściej szmuglowane z drugiej strony muru. Była to bardzo niebezpieczna działalność - jej ceną często była śmierć. Dlatego ceny produktów w getcie były o wiele wyższe niż poza nim. Ci, którzy wyprzedali się już ze wszystkiego, nie mieli żadnych możliwości kupowania jedzenia na gettowym czarnym rynku. Byli skazani na pomoc społeczną, żebranie na ulicach, powolne konanie z głodu".

 

Z KRONIKI EMANUELA RINGELBLUMA

 

"Ostatnio prawie na co dzień na ulicach, pośrodku chodnika, leżą nieprzytomni lub zmarli ludzie. (...) Żebrała jakaś matka, która miała przy sobie dziecko; okazało się, że było ono martwe. Na ulicy żebrzą trzy- i czteroletnie dzieci" (luty 1941).

"W niektórych domach żydowskiej biedoty (...) wymierają całe rodziny"; "przed domem przy Muranowskiej 24 (...) sześcioletnie żebrzące dziecko konało (...) całą noc i nie mogło doczołgać się do kawałka chleba, zrzuconego z balkonu" (oba zapisy z sierpnia 1941).

W getcie panowała straszliwa ciasnota - na izbę przypadało przeciętnie sześć-osiem osób. Sprzyjało to - przy niemożliwości zachowania higieny i braku środków czystości - epidemiom i stanowiło dodatkową torturę psychiczną i fizyczną.

Od października 1941 r. karą za nielegalnie przebywanie poza gettami - owymi "autonomicznymi prowincjami żydowskimi" - była śmierć".

Mimo tragicznego położenia mieszkańcy getta próbowali pomóc najbiedniejszym i najbardziej potrzebującym. Czytali też książki, słuchali muzyki i chodzili do teatru. I nawet na tańce - co tak podkreśla Kurek.

- Oczywiście, że się w getcie bawiono, co wieczór różne organizacje czytały klasykę polską i żydowską - mówi Marek Edelman, jeden z dowódców Żydowskiej Organizacji Bojowej i powstania w getcie w 1943 r. - Ci ludzie chcieli pozostać ludźmi i dlatego zajmowali się kulturą.

Kurek to jednak wszystko nie interesuje, podobnie jak nie interesuje jej prowadzone w getcie tajne nauczanie, badania naukowe, ani działalność Janusza Korczaka, który kierował żydowskim Domem Sierot i zginął wraz ze swymi wychowankami wywieziony do Treblinki.

Ani nadludzkie wysiłki tych, którzy starali się ratować chorych i umierających, co opisała np. Adina Blady-Szwajger, lekarka z getta:

"Na łóżeczkach (...) po troje, czworo dzieci. (...) Dzień pracy coraz dłuższy, coraz większe zmęczenie pielęgniarek, które same słaniając się na nogach, przemywały odleżyny, układały obrzęknięte ciałka na boku" (jesień 1941, za: "Pamięć. Historia Żydów polskich przed, w czasie i po Zagładzie")".

 

"W GRANICACH ŻYDOWSKIEJ IDEI"

 

Z lektury dzienników Czerniakowa Kurek wyciąga wniosek, że "negocjował" z władzami niemieckim "warunki współpracy, po czym natychmiast z jak największą skrupulatnością wprowadzał je w życie".

Kurek pisze tak, jakby nie wiedziała, że "negocjacje" z hitlerowcami polegały na staraniach o poprawę położenia ludności - prezesi rad żydowskich zabiegali choćby o złagodzenie niemieckich okrucieństw. I że Niemcy wielu z nich bili, znieważali, aresztowali; wielu zginęło, gdy się przeciwstawiali.

Kurek dowodzi, że skoro drut kolczasty i mur, którym Niemcy odgrodzili getto, sfinansowali Żydzi, to znaczy to, że izolacja "żydowskiej autonomii" od Polaków "mieściła się w granicach żydowskiej idei".

Cytuje słowa Czerniakowa z kwietnia 1940 r.: "Poruszyłem sprawę murów. Dałem materiał"; "za mury zapłacimy" - tak jakby te zapisy w jego dzienniku świadczyć miały o gorliwej współpracy z Niemcami.

Pomija takie świadectwa zamkniętych w getcie, jak np. Chaima Arona Kapłana: "Judenrat buduje masowy grób na własny koszt; oczywiście gdyby okupant nie żądał tego, Rada sama z siebie nie wpadłaby na pomysł budowania ufortyfikowanych murów, zamykających własny naród".

Autorka książki cytuje Czerniakowa i Ringelbluma tak, jakby nie rozumiała, że nie mogli oni o wszystkim pisać wprost, że używają ironii lub szyfrują fakty - na wypadek gdyby ich zapiski wpadły w ręce Niemców.

Dlatego Czerniaków jawi się w jej ujęciu jako żarliwy niemiecki współpracownik, a nie dźwigający ciężar ogromnej odpowiedzialności człowiek, który reaguje na polecenia Niemców i, w pewnym zakresie, stosuje opór, perswazję, łapówki - byle tylko uratować jak najwięcej rodaków.

A Emanuel Ringelblum, według Kurek, staje się piewcą demoralizacji getta, a nie zgodnie z prawdą historyczną, działaczem konspiracji, wielkim historykiem i twórcą bezcennego archiwum.

 

ŻYDOWSCY KACI

 

Ewa Kurek pisze jako o rzeczy "niesłychanej", że do tej pory "do świadomości historyków oraz (...) ogółu społeczeństw dociera jedynie informacja o tym, że wszyscy zamordowani Żydzi byli ofiarami", a "wokół żydowskich katów od dziesięcioleci panuje martwa cisza". Po "wczytaniu się głębiej" w źródła oraz analizie "coraz odważniej prowadzonych najnowszych badań" stwierdza, że "obraz Niemców jako katów pozostaje bez zmian, lecz Żydzi coraz wyraźniej jawią się nie tylko jako ofiary"; rolę katów swoich braci odegrali w czasie wojny ci Żydzi, "którzy z jakichkolwiek pobudek uczestniczyli w którymkolwiek z etapów zagłady własnego narodu lub poprzez służbę w niemieckich formacjach wojskowych wspierali ludobójstwo hitlerowskich Niemiec".

Chodzi jej m.in. o pracowników Judenratów i o funkcjonariuszy żydowskiej policji w gettach.

Ale fakty, do których odwołuje się Kurek, nie są nowe. Istnieje obszerna literatura dotycząca współodpowiedzialności i dylematów moralnych, przed którymi stały powołane przez Niemców Judenraty reprezentujące społeczność żydowską wobec nich, a także egzekwujące ich zarządzenia.

Po wojnie ci członkowie Judenratów, którzy posunęli się w kontaktach z Niemcami za daleko, stawali nawet - o ile przeżyli - przed sądami.

Wewnętrznego porządku w gettach pilnowała policja żydowska podporządkowana Judenratom, ale zmuszona też wykonywać bezpośrednie rozkazy Niemców.

Policjanci stopniowo zaczęli uważać się za coś lepszego od ogółu, bili i używali przemocy.

W czasie deportacji mieszkańców gett do obozów byli już powszechnie znienawidzeni.

To wszystko od dawna wiadomo.

Kurek, powołując się na relację więźnia z obozu w Sobiborze, pisze:

„Żydzi z całą pewnością uczestniczyli w opróżnianiu komór gazowych z zamordowanych współbraci i unicestwianiu ich ciał",choć dodaje: "Można (...) zastanawiać się nad psychiką ludzi, którzy pozostając przy życiu, szykowali na śmierć swoich najbliższych, lecz fakt zniewolenia i realna groźba śmierci zdejmuje z nich katowskie piętno”.

Chodzi o członków Sonderkommand - grup roboczych zmuszanych m.in. do obsługi krematoriów.

Samuela Willenberga, który w październiku 1942 r. znalazł się w Treblince, Niemcy włączyli do komanda sortującego ubrania po zagazowanych. - Weź tę paczkę palt - krzyknął do niego pewnego razu nadzorca.

"Gdy się schyliłem, aby ją podnieść, mignął mi znajomy kolor - wspominał Willenberg po latach. - Nachyliłem się i wyciągnąłem małe brązowe paletko mojej najmłodszej siostrzyczki Tamary i połączoną z nim spódniczkę mojej starszej siostry Ity, jakby splecione w siostrzanym uścisku. (...) Z peronu dolatywał stuk wtaczających się wagonów z nowymi ofiarami. I czułem, że zacznę krzyczeć".

W książce Ewy Kurek, pełnej kategorycznych sądów, mało jest empatii i prób wczucia się w takie tragedie.

 

POLACY W OPASKACH Z GWIAZDĄ DAWIIDA

 

Według zapisów "historycznych" Ewy Kurek, to Polacy po okupowanych przez Niemców polskich miastach i miasteczkach na ulicach, dla ochrony przed prześladowaniami niemieckimi, w tym łapankami i wywożeniem do niemieckich obozów zagłady, nosili opaski z gwiazdą Dawida, ponieważ Niemcy Żydów lepiej traktowali niż Polaków - wypisuje swoje brednie "historyczne" Ewa Kurek.

 

NOWA HANNAH ARENDT

 

Ewa Kurek odrzuca zarzuty o manipulację źródłami.

- Przeciwstawia  smutną i ponurą Warszawę bawiącemu się gettu.

U Emanuela Ringelbluma można znaleźć mnóstwo opisów ludzi masowo umierających z głodu w getcie.

"- Tego, że getto się bawiło, dowodzą żydowskie źródła. Nie wymyśliłam sobie też np. wolnej soboty w getcie warszawskim, własnej poczty czy teatrów. Jeśli ktoś chce zarzucić mi fałszerstwo, niech najpierw udowodni, że źródła, na które się powołuję, kłamią"- mówi Kurek.

Nie ukrywa, że spodziewała się krytyki po publikacji książki. Przywołuje Hannah Arendt, autorkę pracy "Eichmann w Jerozolimie. Rzecz o banalności zła", w której opisała także postawy Żydów w czasie II wojny, "za co wylano jej na głowę kubeł pomyj": - Liczę się z tym, że mnie spotka to samo. Rozwinęłam myśl rzuconą przez Arendt.

Jednak Arendt wyraźnie zaznacza, że chodzi jej o rozpatrzenie zjawiska współpracy części Żydów z Niemcami w całym kontekście wydarzeń wojennych. Nigdzie także nie twierdzi, że można mówić o jakiejś wyjątkowej, dużej grupie "żydowskich katów", którzy odegraliby wyjątkową rolę w Zagładzie. Kurek zdaje się tego nie zauważać.

 

HABILITACJI NIE BĘDZIE

 

Praca „Poza granicą solidarności” miała być rozprawą habilitacyjną. Przeczytali ją historycy z KUL-u. Uznali, że jest ahistoryczna i nie spełnia wymogów.

- Mam świadomość, że w tej książce kryje się potężny, niebezpieczny ładunek. Na pewno nie chciałabym, by ktoś próbował wykorzystać ją do retoryki antysemickiej - mówi Kurek. - Będę za to pozywać do sądu. Polscy Żydzi byli doskonale zorganizowanym politycznym narodem. Budując autonomię, zachowali się tak jak Polacy podczas I wojny światowej - Rosjanie z Niemcami biorą się za łeb, a Piłsudski buduje państwo polskie.

Kto wie, czy Czerniaków nie wziął za wzór właśnie jego.

Polscy Żydzi wykorzystali swoje umiejętności polityczne do maksimum. Ale nikt nie przewidział, że Hitler stworzy krematoria. I tu tkwi dramat.

Jednak Czerniaków nie myślał o "budowaniu autonomii". Kierował się przekonaniem, że przy sprzyjających warunkach - jeśli nastąpi szybka klęska Niemców - można uratować większość mieszkańców getta - postępując ostrożnie, unikając rozdrażniania okupanta; słowem - że można przetrwać.

Był gotów iść na kompromisy i posuwał się nawet do tego, by wydawać na śmierć jednych, by ratować pozostałych.

Ale 23 lipca 1942 r., dzień po tym jak rozpoczęła się w warszawskim getcie wielka akcja deportacji do Treblinki, świadomy, że nie może się jej przeciwstawić, popełnił samobójstwo.

Według Kurek odebrał sobie życie dlatego, że zrozumiał, iż "polityka współpracy z Niemcami okazała się straszliwym w konsekwencjach politycznym błędem".

Ta polityka to stworzenie w warszawskim getcie "autonomicznej prowincji żydowskiej". Jednak takich "autonomii" nigdy w okupowanej Polsce nie było.

Książka Ewy Kurek „Poza granicą solidarności. Stosunki polsko-żydowskie 1939-1945” (Wyższa Szkoła Umiejętności, Kielce 2006) ukazała się w nakładzie 300 egz.

Za pomoc dziękujemy pracownikom Centrum Badań nad Zagładą Żydów IFiS PAN i kierującej nim doc. dr hab. Barbarze Engelking-Boni (następnej fałszerce historii i antypolskiej "grossowej" histerii).

Korzystaliśmy m.in. z: „Adama Czerniakowa dziennik getta warszawskiego. 6 IX 1939-23 VII 1942”, Warszawa 1983, oprac. i przypisy Marian Fuks; Emanuel Ringelblum, „Kronika getta warszawskiego. Wrzesień 1939 - styczeń 1943”, wstęp i red. Artur Eisenbach, przeł. z jidysz Adam Rutkowski, Warszawa 1983; Chaim Aron Kapłan, „Scroll of Agony.The Warsaw Diary”, transl. and ed. by Abraham I. Katsh, London 1999; Samuel Willenberg, „Bunt w Treblince”, Warszawa 2004; Barbara Engelking-Boni, Jacek Leociak, „Getto warszawskie.Przewodnik po nieistniejącym mieście”, Warszawa 2001; „Pamięć. Historia Żydów polskich przed, w czasie i po Zagładzie”, Barbara Engelking-Boni i inni, pod red. Feliksa Tycha, Warszawa 2004

 

KIM JEST EWA KUREK

 

Skończyła KUL. Była redaktorem i wydawcą podziemnego „Biuletynu Informacyjnego NSZZ »S « FSC Lublin”, współpracowała z redakcją podziemnych „Spotkań”. U schyłku lat 80. obroniła na KUL-u doktorat o udziale żeńskich zgromadzeń zakonnych w akcji ratowania dzieci żydowskich podczas okupacji.

Jest także autorką m.in. „Ucieczki z zesłania” (wydane w podziemiu), „Gdy klasztor znaczył życie” i „Żydzi, Polacy, czy po prostu ludzie ”. Za scenariusz i reżyserię filmu dokumentalnego „Kto ratuje jedno życie...” otrzymała nagrodę specjalną IX Festiwalu Filmów Dokumentalnych w Łodzi (1998) oraz I nagrodę Międzynarodowego Festiwalu Filmów Katolickich w Niepokalanowie (1999).

Kilka lat wcześniej nagrodziła ją Polcul Foundation za działania na rzecz porozumienia między narodami polskim i żydowskim. Za taką działalność dostała 15 sierpnia br. także wyróżnienie Kościoła polskokatolickiego „Serce dla serc" w dziedzinie ekumenizmu.

W 1995 r. wydała książkę "Zaporczycy 1943-1949" o oddziale podziemia antykomunistycznego.

Autorce i wydawcy wytoczyła proces rodzina zmarłego w 1994 r. Władysława Siły-Nowickiego, w czasie wojny żołnierza AK, po wojnie inspektora WiN, później obrońcy w procesach politycznych.

W relacjach przytaczanych w książce jawi się on jako osoba podejrzewana o współpracę z SB.

Kurek przegrała proces we wszystkich instancjach.

Sąd nakazał jej usunięcie fragmentów tekstu oraz publikację przeprosin.

W zeszłym roku ukazało się kolejne wydanie "Zaporczyków" z informacją na okładce, że książkę ocenzurowano.

 

KŁAMSTWA EWY KUREK ZWIĄZANE Z ODRODZONYM BANDERYZMEM NA UKRAINIE

W ATAKU NA WALDEMARA ŁYSIAKA I ALEKSANDRA SZUMAŃSKIEGO

„Warszawska Gazeta” ; 3-9 X 2014

 

"(...)Waldemar Łysiak i Aleksander Szumański doskonale rozumieją otaczającą nas rzeczywistość w sensie długiego historycznego trwania (obowiązku kontynuacji jagiellońskiej) oraz bieżących wydarzeń - marginalnego wymiaru poparcia dla ukraińskiego Prawego Sektora. Rozumieją także, że podsycanie nienawiści pomiędzy Polakami a Ukraińcami leży dziś i zawsze leżało w interesie Rosji.

Publikacje Aleksandra Szumańskiego i Waldemara Łysiaka dowodzą natomiast, że bardziej sobie cenią "mądrość" Putina, niż mądrość Jagiellonów, krółów Zygmunta Starego i Zygmunta Augusta.

W tej sytuacji reszcie myślących Polaków nie pozostaje nic innego, jak wspierać żydowskiego dziennikarza Dawida Wildsteina.

Dalej Ewa Kurek przypomina Szumańskiemu i Łysiakowi, iż Feliks Dzierżyński był Polakiem, zaś Berek Joselewicz był Żydem(...)".

Natomiast w swoim ataku na polskich pisarzy, Kurek nie wspomina o historycznym banderyźmie winnym okrutnego ludobójstwa (genocidum atrox) 200 tysięcy obywateli polskich i neobanderyźmie deklarującym "powywieszanie Polaczków" (polskije sobaki) i uczynienia w Polsce "drugiego Katynia".

Odradzanie się w ostatnich latach partii nacjonalistycznych na Ukrainie budzi w nas Polakach przerażenie. Powiązanie zaś polityczne prezydenta RP i innych rządzących polityków z neobanderyzmem napawa goryczą i buntem przeciwko władzy III RP.

Przeciwko takiej polityce polskich władz najdobitniej występują polskie środowiska kresowe w Polsce i Radio Lwów w osobie redaktor naczelnej Marii Pyż, opluwanej przez "Gazetę Polską" jako rusofobkę i działaczkę V kolumny rosyjskiej w Polsce. My Kresowianie według "Gazety Polskiej" jesteśmy agentami Putina i szabes gojami, jak określił Dawid Wildstein Waldemara Łysiaka i Aleksandra Szumańskiego 84 letniego lwowianina świadka historii kresowej.

Dzisiaj gdy tzw. lobby żydowskie w USA (nielegalne grupy żydowskie) przy poparciu prezydenta USA  Baracka  Obamy i Hilary Clinton, być może przyszłą prezydent USA, szkalują Polskę, Polaków i polskość, waląc w nas antysemicką salonową maczuga w łeb i "polskimi obozami koncentracyjnymi", do tych ataków dołącza  "historyczka" żydowska Ewka Kurek, nie negując antypolskich ataków i oszczerstw J. T. Grossa, Barbary Enkelking - Boni i dawnych antypolskich ataków zawartych w "Malowanym ptaku" Jerzego Kosińskiego,  fałszując historię Żydów, obywateli polskich w II RP, pod okupacją niemiecką w Polsce.

Ewka Kurek  zapewne jest uczestniczką  sympatii tych antypolskich ekscesów  historyków żydowskich w USA, opisanych precyzyjnie przez historyka amerykańskiego Richarda C. Lukasa w "Zapomnianym Holocauście"  Patrz https://www.google.pl/?gws_rd=ssl#q=richard+c.+lukas+zapomniany+holocaust

 

http://www.kongresprwdzplamrk.com/ArticleDetails.aspx?id=22927

 

http://radio.radiopomost.com/publicystyka/3581-banderowska-szkola-klamstwa-z-ewa-kurek-i-ukrainska-gazeta-w-tle

 

WYWIAD Z RICHARDEM C. LUCASEM

http://www.bibula.com/?p=62190

 

Wywiad ów w polskiej prasie w  pełni wyjaśnia rolę nielegalnych grup żydowskich -  lobby żydowskiego w USA, szkalujące Polaków za rzekomy antysemityzm i obnaża kłamstwa i niedomówienia historyczne Ewy Kurek.

Amerykańskie lobby żydowskie żąda od Polski 65 miliardów dolarów amerykańskich tytułem tzw. restytucji mienia pożydowskiego w Polsce.

W swoich książkach, jak i też publikacjach Kurek nie wspomniała o tych żądaniach ani słowem.

 

opracował Aleksander Szumański "Głos Polski" Toronto

 

 

 

Źródła:

 

Według  Paweł P. Reszka, Jan Cywiński 20.08.2006

 

- Rafał Żak "Polski Szaniec" Liga Obrony Suwerenności" 2/2015

 

- Adam Podhajecki "OUN-UPA pod skrzydłami III Rzeszy"

czytaj dalej

 

 

- BANDERYZM WSPÓŁCZESNY NA UKRAINIE - EWA KUREK W ATAKU NA WALDEMARA ŁYSIAKA

 

http://aleksanderszumanski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1261&Itemid=2

 

http://blogopinia24.pl/blog/entry/2014/10/ewa-kurek-w-ponownym-ataku-na-waldemara-lysiaka

 

http://radio.radiopomost.com/publicystyka/3581-banderowska-szkola-klamstwa-z-ewa-kurek-i-ukrainska-gazeta-w-tle

 

https://www.facebook.com/mieczsilver?fref=ts

 

http://www.kongresprwdzplamrk.com/ArticleDetails.aspx?id=22927

 

http://radio.radiopomost.com/publicystyka/3581-banderowska-szkola-klamstwa-z-ewa-kurek-i-ukrainska-gazeta-w-tle